Zaczynam nowy rozdział w swoim życiu pod tytułem:
Moje założenia są bardzo proste, wymagają jednak ode mnie rzetelności i systematyczności.
1. Piję 4 szklanki wody dziennie, oprócz tego zieloną herbatę, soki owocowe, herbatki ziołowe, jem zupy. Chodzi o to, abym dostarczyła organizmowi minimum 2 litry płynów dziennie.
2. Nie jem po 19.00. Jedynym odstępstwem od tej zasady może być przegryzanie owoców lub marchewki.
3. Jem pięć posiłków dziennie: śniadanie, potem drugie śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację. Staram się, aby były to posiłki pełnowartościowe, ale bez przejadania się. Ważne, żeby były o regularnej porze, częściej ale w mniejszych porcjach.
4. Ograniczam słodycze, cukier, sól i tłuszcz.
5. Gotuję 3 razy w tygodniu obiady na parze (dzięki temu ograniczam tłuszcz, sól i ostre przyprawy), ograniczam do minimum smażenie potraw.
6. Do każdego posiłku staram się jeść owoce lub warzywa (świeże, gotowane na parze lub piję soki).
7. Ograniczam białe pieczywo na korzyść ciemnego, pełnoziarnistego pieczywa.
8. Przynajmniej 2 razy w tygodniu jem rybkę.
9. Zamiast słodyczy podgryzam słonecznik, orzechy, migdały oraz suszone morele, jabłka, śliwki i rodzynki.
10. Staram się pić minimum 20 minut przed lub 40 minut po posiłku.
11. Dokładnie gryzę i przeżuwam jedzenie.
Ale zawsze, kiedy mój organizm daje mi sygnały i wyraźnie „domaga się” czegoś (nawet niezdrowego) i po prostu czuję potrzebę zjedzenia tego produktu – ulegam mojemu organizmowi.
Moja mama zawsze powtarza, że:
„Lepiej wydawać na piekarza niż na lekarza”. I muszę się z nią w tej kwestii zgodzić. Czasem jest po prostu tak, że mam wielką ochotę na czekoladę. A jest to pewnie w jakiś sposób uzależnione z niedoborem magnezu po dłuższym wysiłku umysłowym czy fizycznym.
Muszę jednak zaznaczyć, że nigdy nie miałam problemów z wagą i nie stosowałam jakichś drakońskich diet. Zawsze starałam się wsłuchiwać w mój organizm. Miewałam okresy (głównie w okresie zimy) że przybierałam po kilka kilogramów na wadze, ale za jakiś czas je spalałam. Miewałam również okresy obżarstwa (na przykład w czasie świąt), po których czułam się fatalnie….
I wtedy postanawiałam sobie, że od teraz to będę się zdrowo się odżywiać.… na jakiś czas skutkowało...
Wracając do zdrowego odżywiania, niektórzy piją mleko, niektórzy uważają , że mleko jest odpowiednie tylko dla cieląt. Ja osobiście jeśli tylko mam ochotę na mleko, jogurt czy maślankę, chętnie po nie sięgam i dobrze się po nich czuję. Moja koleżanka mleka nie pije. I też się dobrze czuje, czyli każdy powinien sam zdecydować.
„W zdrowym ciele - zdrowy duch” czyli o moim postanowieniu dotyczącym ruchu i gimnastyki, opowiem następnym razem. (spacer, pływanie, jazda na rowerze, bieganie).
„Dbam o siebie - zdrowo się odżywiam”
Nie chcę i nie będę stosowała żadnych cudownych diet, które mają obniżyć szybko wagę, a potem wywołać efekt jo-jo. Moim celem jest wpojenie sobie zdrowych nawyków żywieniowych i stosowania ich przez całe życie. Jest to pierwszy krok abym była zdrowa, dobrze się czuła i świetnie wyglądała. Moje założenia są bardzo proste, wymagają jednak ode mnie rzetelności i systematyczności.
1. Piję 4 szklanki wody dziennie, oprócz tego zieloną herbatę, soki owocowe, herbatki ziołowe, jem zupy. Chodzi o to, abym dostarczyła organizmowi minimum 2 litry płynów dziennie.
2. Nie jem po 19.00. Jedynym odstępstwem od tej zasady może być przegryzanie owoców lub marchewki.
3. Jem pięć posiłków dziennie: śniadanie, potem drugie śniadanie, obiad, podwieczorek i kolację. Staram się, aby były to posiłki pełnowartościowe, ale bez przejadania się. Ważne, żeby były o regularnej porze, częściej ale w mniejszych porcjach.
4. Ograniczam słodycze, cukier, sól i tłuszcz.
5. Gotuję 3 razy w tygodniu obiady na parze (dzięki temu ograniczam tłuszcz, sól i ostre przyprawy), ograniczam do minimum smażenie potraw.
6. Do każdego posiłku staram się jeść owoce lub warzywa (świeże, gotowane na parze lub piję soki).
7. Ograniczam białe pieczywo na korzyść ciemnego, pełnoziarnistego pieczywa.
8. Przynajmniej 2 razy w tygodniu jem rybkę.
9. Zamiast słodyczy podgryzam słonecznik, orzechy, migdały oraz suszone morele, jabłka, śliwki i rodzynki.
10. Staram się pić minimum 20 minut przed lub 40 minut po posiłku.
11. Dokładnie gryzę i przeżuwam jedzenie.
Ale zawsze, kiedy mój organizm daje mi sygnały i wyraźnie „domaga się” czegoś (nawet niezdrowego) i po prostu czuję potrzebę zjedzenia tego produktu – ulegam mojemu organizmowi.
Moja mama zawsze powtarza, że:
„Lepiej wydawać na piekarza niż na lekarza”. I muszę się z nią w tej kwestii zgodzić. Czasem jest po prostu tak, że mam wielką ochotę na czekoladę. A jest to pewnie w jakiś sposób uzależnione z niedoborem magnezu po dłuższym wysiłku umysłowym czy fizycznym.
Muszę jednak zaznaczyć, że nigdy nie miałam problemów z wagą i nie stosowałam jakichś drakońskich diet. Zawsze starałam się wsłuchiwać w mój organizm. Miewałam okresy (głównie w okresie zimy) że przybierałam po kilka kilogramów na wadze, ale za jakiś czas je spalałam. Miewałam również okresy obżarstwa (na przykład w czasie świąt), po których czułam się fatalnie….
I wtedy postanawiałam sobie, że od teraz to będę się zdrowo się odżywiać.… na jakiś czas skutkowało...
Wracając do zdrowego odżywiania, niektórzy piją mleko, niektórzy uważają , że mleko jest odpowiednie tylko dla cieląt. Ja osobiście jeśli tylko mam ochotę na mleko, jogurt czy maślankę, chętnie po nie sięgam i dobrze się po nich czuję. Moja koleżanka mleka nie pije. I też się dobrze czuje, czyli każdy powinien sam zdecydować.
Produkty które staram się ograniczyć:
Sól, cukier, mąka biała, ciastka, cukierki, herbatniki, białe pieczywo, wędliny, zupki w proszku, chipsy, produkty przetworzone, słodziki.Produkty godne polecenia:
Miód, warzywa, owoce (najlepiej z naszej strefy klimatycznej).„W zdrowym ciele - zdrowy duch” czyli o moim postanowieniu dotyczącym ruchu i gimnastyki, opowiem następnym razem. (spacer, pływanie, jazda na rowerze, bieganie).
